Kiedy po raz pierwszy pojechaliśmy na World Nomad Games, to nie wiedzieliśmy jeszcze czego się możemy spodziewać, ale to co zobaczyliśmy na miejscu przerosło wszystkie nasze wyobrażenia. 2000 zawodników, reprezentujących 82 kraje stanęło do rywalizacji w 37 dyscyplinach... Można było zobaczyć m.in. polowanie z orłami, zapasy na koniach, strzelanie z łuków podczas jazdy na koniu i to co na nas zrobiło największe wrażenie - kok - boru - gra w piłkę tuszą baranią... Jedyny taki, prawdziwy festiwal dźwięków, kolorów, smaków i zapachów. Raj dla miłośników koni.

Zawody sportowe to nie wszystko, bo oprócz nich można było podziwiać lokalne rękodzieło, pospacerować po obozowisku nomadów, spróbować jedzenia - robionego na miejscu oraz wziąć udział w tańcach i zabawach.

Ta niezwykle kolorowa impreza rozgrywa się co dwa lata - tym razem w Turcji, w pobliżu miasta Iznik, w północno wschodniej Turcji.

W tym roku również będziemy mogli podziwiać wydarzenia, które do tej pory oglądaliście w National Geographic ;) . Wielu wydaje się, że to impreza robiona pod "publiczkę", skrojona dla głodnych taniej sensacji turystów. Ci, którzy tak sądzą, o tym jak bardzo się mylą, będą mogli się przekonać już na przełomie września i października 2022.

W 2018 roku, każdy dzień wypełniony był po brzegi epickimi zawodami - mistrzowskiej jeździe konnej, zapasach na koniach, łucznictwie - konno, stojąc, leżąc, polowaniu z orłami i szalenie barwnym życiem w jurtach, w których mogliśmy uczestniczyć.

Naszą wyprawę na to bajkowe widowisko rozpoczniemy w Warszawie, gdzie wsiądziemy do samolotu, który zabierze nas do Istambulu. Po krótkim, bo 2-godzinym locie zameldujemy się nad Bosforem, skąd taksówkami pojedziemy do hotelu w historycznej dzielnicy Sultanahmet.

Środę spędzimy na zwiedzaniu najważniejszych zabytków prawie 16 mln metropolii - pójdziemy zobaczyć Hagia Sophia, Błękitny Meczet, zrelaksujemy się w pobliskim parku, zamówimy lody dondurma, kupimy coś niepotrzebnego na Wielkim Suku, a jeśli będzie gorąco, to schowamy się w podziemiach Cysterny Bazyliki. Ci, którym będzie mało, będą mogli wybrać się na wieczorny rejs po Bosforze... chociaż jest to wydarzenie zdecydowanie przereklamowane.

Następnego dnia pojedziemy do Iznik, gdzie weźmiemy udział w ceremonii otwarcia Światowych Igrzysk Nomadów. Jeśli impreza będzie tylko w połowie tak niesamowita jak w Kirgistanie, to gwarantuję, że zaniemówicie z wrażenia :).

Organizator IV Igrzysk Nomadów zapewnia, że w zawodach będzie brało ponad 3000 zawodników, z przeszło 100 krajów świata. My szykujemy się zwłaszcza na występ Australii w łucznictwie konnym - w końcu trenerem tamtejszej reprezentacji jest Polak :). Poza tym czekają na nas tradycyjne kazachskie zapasy, wyścigi konne, tradycyjne zapasy Jakutów, siłowanie na rękę, łucznictwo kobiet i mężczyzn i całe mnóstwo innych dyscyplin, o których nawet nie słyszeliście ;). Możecie spodziewać się również nieprzebranych ilości koni, owiec, jaków, wielbłądów. Zapach gotowanego tradycyjnego jedzenia spowoduje, że będziecie mieli ochotę wszystkiego spróbować, a za sprawą muzyki i tradycyjnych tańców poczujecie się jak koczownicy.

W Iznik spędzimy 4 dni, podziwiając zmagania nomadów rywalizujących w 37 dyscyplinach, spać będziemy w minimum 3* hotelach, a poruszać się będziemy wynajętymi 9-cio osobowymi busami. Być może kilkoro z Was poczuje się rozczarowanymi, że nie będziemy tam mieli samochodów 4x4, że nie będzie namiotów... To prawda, ale atrakcji na WNG2022 z całą pewnością nie zabraknie.

To "szybki", 5-cio dniowy wyjazd, intensywny, z wielką ilością wrażeń, z którego wrócicie z zapełnionymi przynajmniej kilkoma kartami pamięci, a segregowanie zdjęć zajmie Wam przynajmniej kilka, długich zimowych wieczorów.

To jak? Jesteście gotowi na wyprawę życia? Dajcie się porwać w tradycyjny świat koczowników!