Taką wyprawę organizujemy tylko raz w roku, za każdym razem do innego kraju, tylko dla KOBIET... to co? Kobiety na Land Rovery?!

Naszą wyprawę rozpoczniemy w Tbilisi, gdzie po wylądowaniu, odbiorę Was z lotniska i zawiozę do hotelu. Po późnym śniadaniu pójdziemy wymienić pieniądze, coś zjeść oraz zrobić pierwsze. Później, aż do wieczora będziecie miały czas dla siebie, a wieczorem... pójdziemy zdobywać miasto, żaden pub nie będzie miał przed nami tajemnic. What happens in Tbilisi, stays in Tbilisi :)

W niedzielę, jak tylko wstaniemy, rozlokujemy się w samochodach i wyruszymy na pierwszy wspólny kamping. Wczesnym popołudniem dojedziemy do Tsiprani, gdzie zostaniemy na nocleg. Tam pokażę jak rozłożyć namioty dachowy oraz jak skorzystać ze wszystkich campingowych "przydasi".

Następnego dnia rano Georgi zabierze nas na rafting. Rzeka nie będzie bardzo trudna (3), ale sternicy na pewno sprawią, że nie wrócicie suche do samochodów. Tego dnia będziemy miały jeszcze do przejechania około 100 km "Gruzińską Drogą Wojenną", do malowniczej Doliny Truso.

Z Truso, we wtorek, wyruszymy zdobywać Cminda Sameba - prawosławny klasztor p.w. Świętej Trójcy. Te z Was, które uwielbiają chodzić będą mogły dojść do klasztoru pieszo, a reszta pojedzie samochodami. Nocleg wypadnie nam w maleńkiej dolinie Juta, gdzie rano jak będziemy miały szczęście obudzą nas wszędobylskie, gruzińskie krowy.

Kolejny dzień upłynie nam pod znakiem zwiedzania - w planie mamy - monastyr Jvari, Mcchetę, Gori oraz Uplisciche - w ciągu jednego dnia pokonamy około 350 km, to będzie nasz najdłuższy odcinek spędzony w samochodach. Trudy drogi wynagrodzi nam wieczorne spotkanie w Udabno, miejscu gdzie niektórym z nas może zatrzymać się czas... :)

W pobliżu Udabno znajduje się kompleks monastyrów Davit Gareja, który został założony w VI w. przez jednego z trzynastu syryjskich mnichów. Pojedziemy go obejrzeć korzystając z terenowych własciwości naszych Land Rover'ów, a jeśli znajdą się śmiałkowie, to zorganizuję również krótki konny trekking po stepach wokół wioski.

W Tbilisi zameldujemy się już w czwartek wieczorem, tak abyście mogły skorzystać jeszcze z uroków nocnego miasta, a w piątek kupić ostatnie pamiątki i trochę zwiedzić miasto. Wieczorem pójdziemy do gruzińskiej łaźni, a jeśli wystarczy nam potem sił, to zabiorę Was "tupnąć nóżką" do Irish pubu.

Trasa została przygotowana tak, aby przynajmniej w części wykorzystać właściwości terenowe naszych Land Roverów. W planach mamy zobaczenie rzadko odwiedzanych miejsc w Gruzji - Parku Vashlovani czy wulkanów błotnych. Nie obiecujemy luksusów - spać będziemy w namiotach dachowych na stepie czy nad brzegami rzek lub jezior. Po drogach Gruzji pokonamy 550 km, w 30% będą to drogi szutrowe, niekiedy trudne, ale zawsze bezpieczne. W kilku miejscach wysokości mogą sięgać prawie 2000 metrów n.p.m. Przewidywane temperatury od 10 do 30 stopni.

Marzenka